One- shoty


Natsu & Lucy - Pamiętne spotkanie 


W Magnolii panował słoneczny dzień i nic nie zapowiadało zmiany tak pięknej pogody. Nadszedł środek lata a w mieście panowała leniwa, przyjemna atmosfera . Nawet w Fairy Tail, największej i najbardziej hałaśliwej gildii w Magnolii, było  o wiele spokojniej. Magowie porozsiadali się trzymając w rękach kufle zimnego piwa, które przyniosła im Mira. Cana natomiast kończyła już pierwszą beczkę wina.
W drzwiach  właśnie  stanęła  trójka  magów powracająca z misji. W gildii od razu zapanowało ożywienie.
- O, siema Natsu!! Znów zniszczyłeś pół miasteczka!! 
- Haha, cały ty. 
-Masz szczęście, że mistrz jest na spotkaniu rady!- zewsząd dobiegały przyjazne  okrzyki  śmiejących się magów. 
        Salamander na początku się troszkę zmieszał, lecz szybko zaczął śmiać się ze wszystkimi. No cóż, w końcu rozwalanie wszystkiego w okół było jego specjalnością.W gildii od razu zrobiło się głośniej, ponieważ niemal natychmiast rozpoczęła się bojka między smoczym  zabójcą a lodowym magiem, który do tej pory niemiłosiernie się nudził. Mieli szczęście, że  Tytania była akurat na misji . Happy od razu poleciał szukać Carlie, nie widział już jej 3 dni, a dla exceeda było to niewyobrażalnie długo. Miał nadzieję, że w końcu przyjmie od niego rybkę.
Natomiast do blondwłosej dziewczyny od razu podbiegła  drobna osóbka o niebieskich włosach. Była to oczywiście Levy. 
-Ohayo Lu-chan. Jak było na misji? - zapytała z uśmiechem.
-Ech... Sama słyszałaś Levy, Natsu znów coś zniszczył i nie zapłacili nam za misje. A  niedługo zbliża się termin płacenia za czynsz - westchnęła zrezygnowana magini. -Coś się wydarzyło ciekawego jak nas nie było?
- Nic a nic. Było strasznie nudno bez was. - odpowiedziała niebieskowłosa dziewczyna. Żeby rozchmurzyć swoją 
przyjaciółkę szybko zaprowadziła do baru, gdzie obie dziewczyny zamówiły sobie zimne drinki i nasz mały skrzat 
zaczął z przejęciem opowiadać o pewnej książce, którą ostatnio przeczytała. Lucy szybko wciągnęła się w rozmowę, 
bo również była wielką miłośniczką czytania książek jak jej przyjaciółka, a  na jej twarzy znów zagościł promienny uśmiech.
Powoli zbliżał się już wieczór. Levy zgrabnie zeskoczyła ze swojego krzesła   - Lu-chan muszę już lecieć się spakować.
- Wyjeżdżasz gdzieś Levy- spytała smutno blondynka.
-Hai, jadę na misję z Gajeelem!! Powiedział, że dotyczy to jakiegoś starożytnego manuskryptu - trajkotała jak najęta  dziewczyna, próbując odwrócić uwagę przyjaciółki od lekkich rumieńców jakie pojawiły się na jej policzkach. Jednak Lucy nie uszło to uwadze i na jej twarzy zagościł diabelski uśmieszek.
- No kochana patrze szykuje ci się niezła randka. Jak wrócisz  opowiesz mi wszystko ze szczegółami!! - powiedziała z uśmiechem blondynka. 
 - To tylko misja,  tylko misja - odpowiedziała pośpiesznie Levy, teraz już cała czerwona jak burak. 
- Właśnie jak wróce to opowiesz mi jak to w końcu jest z tobą i Natsu!! Jesteście nierozłączni  i wyglądacie razem tak słodko  - zachichotała niebieskowłosa  widząc teraz lekki rumieniec na twarzy Lucy . Zanim ta zdążyła coś odpowiedzieć, Levy pożegnała się i w podskokach ruszyła do swojego domu. Była teraz najszczęśliwszą osobą na świecie. Od dawna marzyła, aby pojśc  na misje z Gajeelem tylko we dwoje i teraz w końcu nadarzyła się taka 
okazja.

                                             ***
-Ja i Natsu...- mruknęła  od nosem  blondynka. Westchnęła ciężko i szybko dopiła swojego któregoś to już drinka. Przez chwilę siedziała zamyślona przy barze wpatrując się w miejsce gdzie Salamander właśnie zabierał się za olbrzymią kolacje w towarzystwie Elfmana i  Gray'a. Obok Natsu siedział już Happy i po swojej nieudanej próbie 
wręczenia Carli prezentu, zajadał się rybkami, żeby poprawić sobie humor.
W pewnym momencie magini podjęła pewną decyzję, odeszła od baru kierując się w stronę pijącej Cany. Lucy była  już troszkę wstawiona, bo na trzeźwo by się w życiu nie zdecydowała na tą rozmowę. 
-Cana- chan!! Masz czas, żeby się ze mną  napić i  pogadać o babskich sprawach - spytała dziewczyna z uśmiechem. Dziewczyna była jedyną osobą, która mogła jej teraz pomóc.
- O Lucy !! Pewnie, siadaj , siadaj- odparła niczego nie podejrzewająca Cana robiąc miejsce blondynce. Zaczęły razem pić i gadać na przeróżne tematy. W końcu Lucy zdecydowała się zadać przyjaciółce pytanie :
- Nee, Cana. Jeśli chodzi o to nieuchronne spotkanie co mi wywróżyłaś...- niepewnie zaczeła.
- Chodzi ci o tego gościa z biblioteki?? Tego z którym byłam na randce zamiast ciebie?- spytała z uśmieszkiem.
- Byłaś z nim na randce i nie pamietasz jak sie nazywał... ? - spytała blondwłosa  niedowierzając.
-Ha ha, wyleciało mi z głowy - odparła lekko zawstydzona Cana, śmiejąc się.Lucy tylko pokreciła głową lekko załamana i wypiła spory łyk swojego drinka.
- Wiesz co, myślę, że to nie o niego chodziło.
Cana spojrzała na nią i zamyśliła się na chwilkę.
- To na prawdę dziwne. Moje karty nigdy nie kłamią. Nie spotkałaś nikgo innego tamtego dnia?? - zapytała. Lucy lekko zarumieniła się, powracając pamięcią do tego co się wtedy działo. Szatynka patrzyła na nią wyczekująco.
-Hmm, jesteś pewna, że to spotkanie miało mieć charakter romantyczny??- spytała i od razu zaczęła  żałować tego pytania widząc wściekłą minę Cany.
-Coś ty powiedziała?! Chcesz mi powiedzieć, że nie potrafię zinterpretować własnych kart?!?!- zaczęła krzyczeć, a magowie, którzy byli najbliżej zaczęli się im z ciekawością przyglądać.
-Cana spokojnie!! Nie to miałam na myśli!! Na prawdę - Lucy zaczęła dziewczynę uspokajać, co jej się na szczęście udało.
-Po za tym  tamta karta przedstawiała kobietę i mężczyznę na tle wielkiego serca. Nawet ty Lucy powinnaś w 
stanie powiedzieć co to znaczy. - odparła udobruchana szatynka. Widząc jak Lucy wpatruje się w swój napój rumieniąc się przy  tym nie mogła się powstrzymać od pytania:
- Hej Lucy, w czym tak na prawdę jest problem? - spytała się pociągając spory łyk piwa.
- No  wiec... Wygląda na to, że to Natsu.
-Co Natsu?
- Przeznaczonym mi facetem. - odparła czerwona jak burak blondynka.Gdy tylko znaczenie tego wszystkiego dotarło d o Cany, zaskoczona wypluła  alkohol jaki miała w ustach. Patrzyła na Lucy, nie mogąc uwierzyć w to co  przed chwilą usłyszała. 
- Wiem, że to dziwne.- odparła blondynka widząc minę przyjaciółki.- Ale tamten dzień... Wtedy minął dokładnie 
rok jak dołączyłam do gildii. Spotkałam wtedy po raz pierwszy Natsu. Nawet on pamiętał o tym. - opowiadała blondynka z uśmiechem. 
- Więc to tak <3 <3 - Cana podparła brodę ręką przyglądając się swojej przyjaciółce z iskierkami w oczach. - Jeśli tak się sprawy mają... Słuchaj! Powiem ci teraz coś ciekawego o twoim  Natsu.
-Mmoim Natsu? - na twarzy blondwłosej znów pojawił się rumieniec.
- Cholera za późno - mruknęła  zawiedziona Cana. Lucy już chciała się spytać dlaczego, gdy poczuła czyjąś rękę na swoim ramieniu.
- Siemka dziewczyny, o czym to rozmawiacie? -nie był to oczywiście nikt inny jak  Natsu. Blondynka była już cała czerwona , a Cana najwyraźniej świetnie się bawiła całą tą sytuacją.
- O Natsu, masz wyczucie. - powiedziała szatynka mrugając przy tym do chłopaka. - Odprowadzisz naszą Lucy do domu? Chyba troszkę zbyt dużo dziś wypiła. 
- Wcale nie!! - zaprzeczyła blondynka gwałtownie wstając. Pech sprawił, że zaczepiła  się o coś i wpadła wprost w ramiona  zaskoczonego chłopaka.
- Widzisz? Natsu zostawiam ją tobie ! Powodzenia Lucy - szepnęła szatynka  dziewczynie, odchodząc w kierunku Macao trzymając pod ręką beczkę wina  i  śmiejąc się pod nosem. Blondynka patrzyła za nią z niedowierzaniem w oczach. Nie sądziła, że spotka kogoś tak podobnego do Miry-san, jeśli chodzi o swatanie innych ludzi. Serce biło jej jak szalone, nie miała pojęcia jak ma się zachować. Wiedziała, że Natsu traktuję ją tylko jak przyjaciółkę i nie powinna liczyć na nic więcej.
- Lucy dasz radę iść czy mam ciebie zanieść na rękach do domu ? - spytał różowowłosy czarując dziewczynę swoim uśmiechem. Dziewczyna znów zrobiła się cała czerwona . A na myśl co zrobią dziewczyny, w szczególności Mira i Cana, jak zobaczą, że jej przyjaciel niesie ją do domu na rękach, spaliła jeszcze większego buraka. 
- Pewnie, że tak. Wcale nie wypiłam aż tak dużo!
-Jesteś pewna? Jesteś cała czerwona. Wiesz  ty co, pić z naszą Caną... - powiedział chłopak . - A właśnie  o czym 
rozmawiałyście? Wydawało mi się, że słyszałem swoje imie.
-A wiesz o tym i o tamtym... Nee, Natsu  wierzysz w coś takiego jak  spotkanie dwójki ludzi dzięki  przeznaczeniu??
-Eee, nie bardzo... Wierze,że to  ja decyduje o swojej przyszłości . 
-Rozumiem.-blondynka spuściła głowę. Było jej smutno, ponieważ ona wierzyła w przeznaczenie. Przecież właśnie znalazła swoją drugą połówkę.Nie chciała przyznać tego przed Caną, lecz niedawno zrozumiała,że kocha Natsu. Szkoda tylko, że jej uczucie nie jest odwzajemnione. 
-Lucy o co ci chodziło z tym pytaniem o przeznaczeniu?
- A tak tylko. Zapomnij o tym.- odpowiedziała szybko zdenerwowana dziewczyna. - Ja już się będę zbierać. Nie 
musisz mnie odprowadzać. 
- Ale to dla mnie  żaden  problem!
- Dzięki, ale dam sobie radę. Na razie! - blondynka pożegnała się i szybko ulotniła się z gildii, zostawiając 
zdezorientowanego chłopaka, którego teraz inni magowie się pytali, co on znowu powiedział Lucy.

                                               ***
Minęły trzy dni od  tego wydarzenia, a Lucy starała się unikać Natsu, ponieważ nie wiedziała jak ma się zachować przy nim. Wynajdowała sobie najróżniejsze zajęcia, żeby o tym nie myśleć. Najczęściej pomagała Mirze przy barze oraz Erzie w jej porządkach, która wróciła z misji dzień po nich. Było to  wielkim wyzwaniem, patrząc na liczbę jej zbroi, dlatego szkarłatnowłosa  była bardzo wdzięczna przyjaciółce  za pomoc. Niestety nawet to nie  pomagało, ponieważ blondynka  nie sypiała ostatnio zbyt dobrze oraz mało jadła.Czuła się winna tego jak traktuje swojego przyjaciela, który niczemu nie był winien. Czwartego dnia postanowiła, że zaprosi 
Natsu do jakiejś knajpki, żeby mu wynagrodzić te ostatnie dni. Wzięła odświeżający prysznic, a następnie ubrała się w czarną spódniczkę i niebieską bluzkę na ramiączkach. Lekko zdenerwowana  ruszyła w stronę gildii.

(tymczasem w gildii)

Natsu siedział smętnie przy barze  popijając gorącą kawę. Ostatnio jakoś nie miał na nic nastroju, a wszystko przez pewną dziewczynę, która najwyraźniej go unikała. Nawet Happy wyczuł stan swojego przyjaciela i dał mu spokój. W końcu do chłopaka podeszła Mira-san.
- Hej Natsu. Nie chcę być wścibska ani nic, ale czy ostatnio  nie pokłóciłeś się przypadkiem  z Lucy ostatnio? Zachowuje się dziwnie ostatnio a ty z kolei jesteś jakiś ponury. 
- Też jej ostatnio nie rozumiem. - westchnął smutno chłopak. - Nie jestem głupi, wiesz? Mam wrażenie jakby mnie specjalnie unikała. Nudno jest bez niej kręcącej się wokół...
-,,Ach więc to choroba   miłosna"  - pomyślała barmanka. I zaczęła kombinować jak by tu ich zeswatać. Wtedy wpadła na genialny pomysł.
-Ara, czyżby nasza Lucy znów zaczęła chodzić z tym chłopakiem? - stwierdziła niewinnym  tonem. Chłopak spojrzał na nią zaskoczony.
- Widzisz  spotkała jakiś czas temu młodego pisarza w bibliotece. Spędzili ze sobą cały dzień, nawet zaprosił ją na kolację. - ciągnęła niczym się nie przejmując Mira. - Nic ci nie powiedziała Natsu? Wyglądasz na zaskoczonego.
-Nic a nic. Słowem się nie odezwała.
- Ciekawie czemu...? Przecież jesteście najlepszymi przyjaciółmi. - ciągnęła temat barmanka.
- Oczywiście jesteśmy przyjaciółmi... Ale...Mam namyśli,że... - różowowłosy speszony plątał się w swoich słowach. W 
końcu westchnął ciężko i położył głowę na blacie baru mówiąc: - Nie ważnie... Zapomnij.
Nie zdawał sobie sprawy, że teraz bardzo przypominał blondynkę.
Właśnie wtedy do gildii weszła Lucy i zaczęła rozglądać się za Salamandrem. Kiedy go zobaczyła, udała się w jego kierunku. Była bardzo zdenerwowana ale nie chciała, żeby chłopak czuł się winny przez nią.
- Natsu ?? - zaczęła nieśmiało. Chłopak  szybko podniósł głowę.
-Wiem, że  ostatnio byłam zajęta i nie miałam czasu, żeby iść z tobą na misje... Gomene. Co ty na to, żeby w ramach rekompensaty wyskoczylibyśmy we dwójkę teraz coś zjeść? Ja stawiam <3
Mirze zaświeciły się z podniecenia oczy.  Znikąd też pojawił się Happy. 
- Ej, Happy czy Lucy właśnie zaprosiła Natsu na randkę ?- spytała z podekscytowaniem barmanka. 
- Aya, zrobiła to. Bo wiesz ona kooocha Natsu.
- Serio? A więc miałam rację <3  - szepnęła.
- Moglibyście  nie obgadywać nas kiedy stoimy obok?!- krzyknęła zrozpaczona blondynka. Różowowłosy powoli wstał a wszyscy myśleli, że się zgodzi. Ten tylko wystawił język i powiedział : 
- Oooj, przeepraszam. Własnie sobie przypomniałem, że mam sprawę do załatwienia. 
 Następnie  wybiegł z gildii zostawiając  magów. W największym szoku była Mira-chan i Happy.
- Co jest z nim? - szepnęła zdezorientowana Lucy.
- Lucyy została odrzucona na moich oczach!! - rozpaczał Happy nie mogąc uwierzyć swoim oczom.
- To było dziwne. - powiedziała Mira. I nagle sobie coś uświadomiła. - Och, czyżby to było przez to co mu wcześniej powiedziałam?
- Co mu powiedziałaś Mira? - spytała blondynka.
- Tylko o tym chłopaku co go poznałaś w bibliotece...
- ŻE CO?! Jak mogłaś mu o tym powiedzieć?
- Oj, miałam nie mówić? Przepraszam Lucy.
- Nieważne muszę dogonić tego idiotę i wszystko wyjaśnić. - westchnęła dziewczyna i pobiegła za Natsu. Barmanka zaczęła nucić jakąś wesołą melodyjkę zadowolona z siebie.
-Mira wszystko ukartowałaś, prawda? -stwierdził Happy.
- Nie wiem o czym mówisz.

Tymczasem Lucy próbowała dogonić różowowłosego i wszystko z nim wyjaśnić. Całe szczęście , że po wybiegnięciu z gildii chłopak szedł sobie spokojnym krokiem.
- Natsu, czekaj!! - wołała blondynka, jednak smoczy zabójca udawał, że jej nie słyszy. Zdenerwowało to trochę dziewczynę, lecz wiedziała,że była sobie sama winna. Gdy była jakieś 20 metrów za salamandrem, nagle zaczęło się jej robić ciemno przed oczami. Brak  snu  i złe odżywianie sprawiło, że magini była bardzo słaba. Do tego 
dzisiejszy dzień był jednym z najbardziej upalnych w Magnolii. Nic więc dziwnego, że dziewczyna ledwo co się trzymała na nogach, jednak uparcie biegła za chłopakiem. Prawie go dogoniła,gdy poczuła  że grunt ucieka jej spod nóg. Zanim zemdlała zdążyła jeszcze powiedzieć:
- Natsu , to nie prawda, że  mam  chłopaka. Proszę uwierz mi...
Gdy chłopak usłyszał te słowa stanął zaskoczony. Nie mógł uwierzyć, że biegła za nim tylko dlatego, żeby mu o tym powiedzieć. Wtedy usłyszał hałas. Szybko odwrócił się i zobaczył leżącą na ziemi nieprzytomną blondynkę.
- Lucy!!!- krzyknął z przerażeniem i jak najszybciej znalazł się przy swojej przyjaciółce. Była bardzo blada i  miała cienie przed oczami, jakby zbyt mało spała. 
- Ej Lucy, powiedz coś !!! Lucy!
Blondynka nie reagowała jednak  na wołania chłopaka. Salamander wziął nieprzytomną na ręce i pognał w stronę akademika dla dziewczyn, gdzie  mieszkała Wendy. Całe szczęście ją tam zastał, więc mogłaudzielić jej pierwszej pomocy.
-Wendy co z nią? Wyjdzie z tego? - spytał zmartwiony różowowłosy.
- Hai. Już wszystko dobrze. Dzięki swojej magii wzmocniłam ją, więc niedługo powinna się obudzić. Jej organizm jest wycięczony, więc  Lucy-san powinna teraz dużo wypoczywać i dobrze się odżywiać. Ja niestety jutro wyruszam na misje, więc nie będę mogła się ją zająć przez ten czas.- powiedziała smutno dziewczynka.
- Całe szczęście. - westchnął z ulgą mag. - Bardzo dziękuję Wendy. Uratowałaś ją a resztę zostaw mi . Zajmę się Lucy. 
Wendy przytaknęła mu głową. Różowowłosy  jeszcze raz podziękował niebiańskiej smoczej zabójczyni i zabrał blondynkę do jej mieszkania. Tam delikatnie położył ją do  łóżka  i  opatulił kołdrą. Następnie usiadł na krześle i zaczął czuwać przy śpiącej. Już on jej da popalić jak się obudzi. Tak go nastraszyć...Pierwszy raz coś takiego czuł do innej osoby. Zanim się zorientował Lucy stała się dla niego nie tylko przyjaciółką, ale kimś o wiele ważniejszym. 
Nie chciał jej stracić za nic w świecie. Za nim się obejrzał różowowłosny również pogrążył się w krainie snów.

                           ***

Pierwsze promyki słońca  sprawiły, że pewna blondwłosa dziewczyna zaczęła się budzić. Kiedy już otworzyła oczy i zobaczyła, że jest w swoim pokoju była bardzo zdezorientowana. Nie wiedziała jak się tu znalazła. Ostatnie co pamiętała  to  to, że biegła za różowołosym chłopakiem.
- Natsu - powiedziała dziewczyna słabym głosem. 
Musi mu wszystko wyjaśnić. Blondynka usiadła szybko na łóżku  Nie zdążyła nawet wstać a już zakręciło jej się w głowie. Nie zdawała sobie sprawy, że jest aż tak osłabiona a do tego spragniona i głodna. Jednak nie przejmowała się tym, najważniejsze dla niej teraz było wyjaśnienie  tego nieszczęsnego nieporozumienia. 
- Nie powinnaś  jeszcze wstawać z  łóżka Lucy. - powiedział z troską w głosie  salamander, który właśnie wyszedł z kuchni z talerzem kanapek oraz szklanką wody. 
- Natsu... Ja... - nie zdążyła nic więcej powiedzieć bo chłopak  szybko odstawił jedzenie i mocno ją do siebie przytulił.
- Baka! Nigdy więcej mi tego nie rób!! Nawet nie wiesz jak bardzo się o ciebie martwiłem. 
Ta chwila trwała by o wiele dłużej, gdyby nie zaczęło burczeć blondynce w brzuchu. Dziewczyna zrobiła się czerwona z zażenowania. W takim momencie musiał dać znać o sobie jej żołądek. Różowowłosy odsunął się od niej chichocząc cicho pod nosem i postawił na jej kolanach talerz z kanapkami, które o dziwo wyglądały bardzo apetycznie. Dziewczynie aż ślinka napłynęła do ust.
- Natsu ja muszę ci coś powiedzieć...
- Najpierw masz mi zjeść te kanapki! Inaczej ciebie nie wysłucham.- powiedział poważnie różowowłosy. Był to tak 
rzadki widok, że dziewczyna nie protestowała  i zabrała się za pałaszowanie kanapek.  Te szybko zniknęły z talerza , tak samo jak woda ze szklanki wypita przez nią.
-,,Nic dziwnego, że zemdlała" - pomyślał z troską chłopak. Był zły na nią za to, do jakiego stanu się doprowadziła. Przypomniał sobie  to co powiedziała mu Mira , jego złość jeszcze wzrosła na myśl, że to może być przez tego faceta. Oczywiście to co mu powiedziała dziewczyna zanim zemdlała wyleciało mu z pamięci.
- Lucy, czy to z powodu tego chłopaka , o którym mówiła Mira doprowadziłaś się do takiego stanu? Jeśli tak to tak mu skopie tyłek, że przez tydzień nie będzie w stanie się ruszać- powiedział ze złością.
- Natsu ja nie mam chłopaka!! 
Salamander spojrzał na zarumienioną blondynkę zaskoczony.
- To prawda, że poznałam  młodego pisarza i  spędziliśmy razem dzień. Zaprosił mnie też na kolację.Dodatkowo Cana wywróżyła mi, że w tym dniu spotkam  przeznaczoną mi miłość i myślałam, że to on. - dziewczyna widziała jak różowowłosy się spiął  i ciągnęła dalej. - Ale się myliłam.
Chłopak spojrzał na nia zaskoczony.  To była jej jedyna szansa na wyjaśnienie tej całej sytuacji . Lucy postanowiła być szczera z różowowłosym i wyznać mu swoje uczucia, nawet jeśli ich nie odwzajemni.
- Ponieważ bardzo ale to bardzo lubię ciebie, Natsu. - powiedziała z ciepłym uśmiechem.
- Lucy...
- Wiem, że nie zrozumiesz ... Nie poszłam z  tym pisarzem na żadną kolację, bo wybrałam ciebie. Zastąpiła mnie Cana a ja pojechałam z tobą wtedy na misję... Myślę,że to oczywiste... że jestem totalnie zakochana w to...
Nie dane jej było dokończyć bo na swoich ustach poczuła ciepłe wargi Natsu. Chłopak objął ją czule nie przerywając pocałunku. Blondynka na początku była bardzo zaskoczona a potem, gdy dotarło do niej co się dzieje, zalała ją ogromna fala szczęścia.  Po  chwili  chłopak oderwał się od blondynki, delikatnie ujął jej twarz w swoje dłonie.
- Głupitka jesteś. - powiedział z wyrzutem. - Wysyłając tak sprzeczne sygnały...jaki facet  wiedział by co robić? Nie obchodzi mnie w jakie przeznaczenie wierzysz. Będziesz musiała zaakceptować fakt, że od dziś jesteś moją dziewczyną! - powiedział z najwspanialszym uśmiechem  jaki do tej pory dziewczyna widziała. Po policzkach dziewczyny popłynęły łzy szczęścia. 
- Głuptas z ciebie. - powiedziała z uśmiechem. - Moje pamiętne spotkanie miało miejsce rok temu w Hargeonie. 
 Salamander zarumienił się jak zrozumiał o czym mówi dziewczyna.
- Zaraz... Mówisz o mnie? 
  Blondynka uśmiechnęła się szeroko przytakując  i po chwili przytuliła się do różowowłosego, który w tej chwili był najszczęśliwszym facetem na ziemi.  




Mój pierwszy one-shot :) Mam nadzieję, że się podobał a dedykuję go Renee Jakubowska :) :) Wiem, że kochasz Galevy ale mam nadzieję, że to też przypadnie ci do gustu. Inspiracją na napisanie tego one-shota było to doujinshi : http://alina-chan.deviantart.com/art/LnL-Default-page-161350360 
Ach dziewczyna zajebiście rysuje. <3 Ciągle mi to chodziło po głowie, że zamiast kolejnego rozdziału o SasuSaku ( który ukaże się dopiero za tydzień - gomene ) napisałam to. Również dotyczy pamiętnego spotkania tyle, że w mojej wersji. 

1 komentarz:

  1. Heeejoooo ~ !
    A więc :3 Dziękuję za dedykacje, kochana :3 Owszem, lubię GaLevy, ale NaLu nie gardzę ^.^
    Wszelkie błędy jakie były i rzeczy do poprawki ci już wysłałam na gg, więc nie będę tu teraz o tym truć :3
    Cieszę się, że o mnie pomyślałaś :3 Dziękuję ~ <3
    Buziaaa ~ !
    ~Smexy Reneé

    OdpowiedzUsuń